Witajcie! Jestem właśnie w trakcie oczyszczania organizmu poprzez post i głodówkę i chcę się z Wami podzielić jak to robię. To nie mój pierwszy raz, w życiu robiłam już wiele detoksów i krótkich głodówek, sprawdzając na sobie ich dobroczynne działanie. Ostatnie moje oczyszczania były oparte na postach propagowanych przez dr Ewę Dąbrowską, w większości, lub przynajmniej w połowie, złożone z surowych warzyw i niewielką ilością kwaskowych jabłek. Takie oczyszczanie powinno się robić chociaż raz w roku, najlepiej wiosną i/lub jesienią. Latem jedząc to, co daje natura, samoistnie się oczyszczamy w łagodny sposób. Ja swoje postne dania tworzę oczywiście według Pięciu Przemian, by nie zabrakło żadnego smaku.
Ten post jest inny niż propagowany przez panią Ewę, bo ciepły, oparty głównie na zupach. A to z uwagi na chłody jesienne. Tutaj zainspirowała mnie inna kobieta, pani Stefania Korżawska, znawczyni ziół i zdrowego odżywiania. To właśnie jej przepisy adoptuję do swego oczyszczania, ale kieruję się całkowitą prostotą i zasadami Pięciu Przemian.
Dziś jest 3. dzień mojego detoksu. Przed przystąpieniem do oczyszczania przez 2 dni nie jadłam już mięsa (choć i tak prawie go nie jem), ciężkiego nabiału (żółty ser), potraw smażonych i przetworzonych. I zaczęłam w czwartek. Przez pierwsze dwa dni postu żywiłam się tylko jedną zupą – postną marchwianką, pozwalając sobie na jedno surowe jabłko w ciągu dnia i garść kiszonej kapusty. Kwaśny smak wspaniale równoważy nadmiar smaku słodkiego i zapobiega mdłościom, a nawet wymiotom jako reakcji na monosmak i procesy oczyszczania. Źle czułam się tylko pierwszego dnia, przez kilka godzin lekko bolała mnie głowa – to normalna reakcja. Trzeba mieć wtedy czas na odpoczynek, na drzemkę. Funkcjonowałam tak przy dwójce dzieci w wieku szkolnym, więc da się 😉
Po tych dwóch dniach postanowiłam, że zrobię jeden dzień głodówki, ponieważ dzieci pojechały wczoraj wieczorem do babci i mogę zrobić dla siebie coś więcej. Głodowanie na początku wymaga spokoju, wolnego dnia i najlepiej samotności. Traktuję dzień bez jedzenia jako oddanie własnemu organizmowi pełni władzy, aby zadziały się w nim wszelkie potrzebne procesy uzdrawiające, nie zakłócone zwyczajową dostawą jedzenia. I właśnie dziś nic nie jem, pijąc wyłącznie wodę. Do południa byłam osłabiona, więc przespałam się godzinę, a potem wyszłam na spacer. Po powrocie zrobiłam sobie ciepłą kąpiel z solą gorzką (czyli siarczanem magnezu) – to dodało mi energii, ponieważ magnez, najważniejszy minerał, najlepiej wchłania się przez skórę. Po kąpieli wmasowałam w ciało oliwę z oliwek i zrobiłam porządny masaż swoim stopom, aby dowartościować receptory narządów, szczególnie nerek, bo od wczoraj czuję napięcie w odcinku lędźwiowym (to także jeden z objawów oczyszczania, rzadki u mnie). Po wykonaniu prostego ćwiczenia jogi zwanej “pług” (halasana) i po masażu poczułam się znacznie lepiej. To ćwiczenie polecam wszystkim, codziennie. Rozciąga i rozluźnia kręgosłup i nogi, sprzyja lepszemu ukrwieniu pleców. Masaż stóp robimy intuicyjnie, od palców do pięty, dłużej zatrzymując się na miejscach, które bolą.
Od jutra wracam do swojego ciepłego postu, do zupy marchewkowej, której nagotowałam zapobiegliwie od razu 4 litry i zamknęłam gorącą w litrowych słoikach, by nie straciła mocy. I tutaj chcę podać Wam przepis na postną zupę marchewkową według Pięciu Przemian. Pani Stefania Korżawska radzi po prostu ugotować i zmiksować marchew z wodą, bez żadnych przypraw, ja jednak dodałam po szczypcie pozostałych smaków, by zachować harmonię żywiołów. Możecie taką zupę jeść raz w tygodniu przez cały dzień, by odciążyć układ pokarmowy, możecie też – jak ja – zajadać ją przez 1-2 dni, potem ugotować następną. Albo od razu upichcić dwie i jeść na przemian. A kolejna zupa jaką planuję to czerwony barszcz postny, ale to w następnym wpisie.
POSTNA MARCHWIANKA
O – Na 2 litry wrzątku wrzuć szczyptę kozieradki i kurkumy,
Z – dodaj pokrojony w duże kawałki 1 kilogram zdrowej, słodkiej marchwi,
M – dodaj szczyptę pieprzu białego,
W – pół łyżeczki soli morskiej lub różowej himalajskiej.
Gotować 1 godzinę pod przykryciem, po czym zmiksować.
D – Na koniec dodać 1 łyżkę soku z cytryny, gotować jeszcze 5 minut, wyłączyć.
Zamierzam zrobić pełne 7 dni postu. Dodam, że to ostatni dzwonek na takie oczyszczania, ponieważ w połowie listopada zaczyna się pięcioprzemianowa zima, a ta poszczeniu dłuższemu nie sprzyja, choćby z uwagi na zimno.
W następnym wpisie kolejny przepis postny, porady i refleksje. Polecam Wam serdecznie książki obu pań: Dąbrowskiej i Korżawskiej, obydwu można też posłuchać i obejrzeć na YouTube. Kopalnia wiedzy i inspiracji!
Trzymajcie się ciepło 😉
Monika