Opublikowano Dodaj komentarz

O kursach, biciu się w piersi i zimie

Witajcie w Nowym Roku!

Blog znów zaniedbany, za co biję się w piersi i zaległości nadrabiam!
W styczniu sporo się działo: były dwa kursy Pięciu Przemian, z czego na pierwszym w ferworze słów i czynów kompletnie zapomniałam o foto-dokumentacji, ale z drugiego zdjęcia już są, dzięki uczynnej uczestniczce Beacie. Uczyniłam więc z nich taki oto poniższy miks:

Ja i pięć miłych kobiet raczyłyśmy się takimi oto specjałami: jajecznica ze szpinakiem baby, sałatka z kapusty, zupa jaglana i prażone ziarna z miodem. Pycha, mniam, palce lizać i co tam jeszcze chcecie 😉

A za oknem szaleństwo: wizualnie – zima nam się zaczyna, a pięcioprzemianowo – kończy, zaś szykuje się wiosenne dojo (przedwiośnie). I jak tu z tego wybrnąć? Ano sposobem. Gotujemy nadal energetyczne potrawy, zachowując się i żywiąc po zimowemu, i czekamy do połowy lutego zerkając na szatę zaokienną. Wówczas powinniśmy odczuć wiosny i wątroby pierwsze tchnienie.

Z życzeniami Zdrowia i Mocy w Nowym Roku, kłaniam się w pas!